Początek lipca:
Listy gości już dawno pozamykane, pokoje wyprzedane. Opracowujemy plan logistyczny: jak rozlokować gości, jak rozłożyć pory posiłków, kogo i kiedy ściągnąć do pracy. Spokojnie, wystarczy się dobrze przygotować, a wszystko pójdzie jak po maśle.
Połowa lipca:
Wszystko przygotowane i zaplanowane, ale może warto by jeszcze zadbać o to czy o tamto? A może jeszcze przygotować to i to? A może… Próbujemy przewidzieć wszystkie możliwe pytania i problemy gości i być na nie gotowymi. Pojawia się lekki niepokój.
Dzień przed rozpoczęciem ŚDM:
Nie ma co ukrywać – panikujemy. Tyle osób, tyle języków, tyle posiłków, tyle informacji do przekazania… A jeśli o czymś ważnym zapomnieliśmy, albo nie przewidzieliśmy jakiejś sytuacji, albo… Wdech, wydech, wdech, wydech…
W trakcie ŚDM:
Eee, nie było czym się tak przejmować. Wszystko działa elegancko. Pielgrzymi mili i uśmiechnięci, większość dnia spędzają poza obiektem. No naprawdę, nie takie straszne te ŚDM-y.
31.07 Niedziela po nocnym czuwaniu w Brzegach:
O słodki Jezu, co tu się dzieje?! Oblężenie. Pielgrzymi wracający z Brzegów proszą o pomoc, taksówki nie przyjeżdżają, ludzie nie mogą już iść dalej. Tłumy na recepcji szukają miejsca na chwilę odpoczynku. Kto by pomyślał, że nasz hol może pomieścić tyle osób. Szaleństwo, i znikąd pomocy…
Po zakończeniu ŚDM:
Nie no, naprawdę przyjemne były te całe Światowe Dni Młodzieży. I po co ta cała panika? Dobrze, że zachowaliśmy zdrowy rozsądek 😉 Spokojnie Goście mogli posiedzieć jeszcze z tydzień. Bez nich jakoś tak smutno. Dobrze, że część z nich obiecała wrócić w odwiedziny 🙂